piątek, 27 września 2013

Rozdział 20

W drodze do Warszawy kumple rozmawiali ze sobą:
-Alek! Jedziemy najpierw na policję! Musisz im powiedzieć co się dzieje... bo jeszcze ciebie porwą, tak jak Ole! Chcesz tego?
-No pewnie, że nie... ale wtedy zabiją mnie bo mam sam przyjść...
-Ale ja z glinami w aucie zostanę i...
-To co jedziemy na ta policję?
-Skręcaj tu! - Chłopcy zaparkowali samochód pod komisariatem. Wyszli z auta i weszli do środka.
-Dzień Dobry! W czym panom pomóc? - Zapytał policjant
-Witam! Mamy do pana sprawę... dokładnie to on ma sprawę... - Tomson powiedział i wskazał na Barona, ten lekko się uśmiechnął i podszedł do Tomka. 
-No bo... chcemy zgłosić porwanie. - Powiedział Alek
-Ooo... gruba sprawa... siadajcie...  - Komisarz wskazał 2 krzesła. Chłopcy usiedli, nagle do pokoju wbiegła jakaś pani policjantka.
-Tomoson i Baron? Nie wierze! To na prawdę wy? Mogę autograf? - Zaczęła krzyczeć
-Karolina, uspokój oni przyszli zgłosić przestępstwo. - Uspakajał policjant dziewczynę
-Nic nie szkodzi, ja i Tomek damy Pani autografy i będzie po sprawie. 
-No pewnie... - Chłopcy podpisali się Karolinie w zeszycie i zaczęli rozmowę z policjantem. Po ok. 20 minutach skończyli przesłuchanie. 
-Czyli ja teraz nie biorę hajsu i jutro z Tomkiem o 6 pod tą policją?
-Tak, tak. Na prawdę, mam wielki zaszczyt pracować dla was.
-Ojjj... miło nam. Prawda Baron? Baron! Baron! Muszę lecieć, bo Baron mnie tu jeszcze zostawi. -Tomson wybiegł z komisariatu. Zobaczył Alka siedzącego w aucie, miał taki uśmiech, że wyglądał jakby chciał uciec kumplowi sprzed nosa. Tomek szybko wskoczył do auta i odjechali w kierunku Domu Pracy Twórczej. Po 20 minutach zaparkowali i weszli do studia.  W drzwiach powitał ich Łozo.
-No kogo ja tu widzę? I jak tam Ola?
-Nie ma o czym mówić... - Powiedział Baron i zepchnął kolegę z drzwi, następnie poszedł do swojego pokoju.
-Hej! Tomek, o co jemu chodzi? - Zapytał zdziwiony Wojtek
-Phfff... Jakiś koleś porwał Olkę, no i Baron to przeżywa, teraz na policji byliśmy i jutro jedziemy po Ole. Tak w skrócie to opowiedziałem ci. - Tomek odpowiedział i poszedł na górę do siebie. Wojtek był zaskoczony. Wiedział, że Baron wszystko bardzo przeżywał. Bał się, że jak nie uda im się uratować Oli to Alek się załamie. Poszedł do jego pokoju, bez pukania wszedł i rozsiadł się na łóżku.
-Stary, a tobie to nie za wygodnie? A po za tym po co przyszedłeś?
-Jadę z wami jutro!
-No super! Tomson, gliny, ty CO JESZCZE!!!
-Baron uspokój się!
-Idź, idź i zostaw mnie sam...
-Aleee....
-Idź! - Wojtek wyszedł. Muff usiadł na łóżku i zaczął grzebać w telefonie. Poszedł spać bez kolacji tylko umył zęby i spał do 5 rano. Reszta zespołu zjadła wspólną kolację i poszła spać. Rano Tomson i Baron byli gotowi do wyjścia. Mieli już wychodzić z domu gdy Baron sobie przypomniał
-Aha... Poczekaj Tomek! Zaraz wrócę! - Muff poszedł do swojego pokoju i wyciągnął coś z szafy.
W dwójkę bez Łoza wyjechali na policję. Przed siódmą byli w środku komisariatu. Policjant już na nich czekał. Wziął tylko broń i kajdanki. Pojechali w stronę starej hurtowni słodyczy. Baron wyszedł z auta z czarną torbą udał się do wejścia. Przed drzwiami stał zamaskowany mężczyzna.
-Hajs? Gdzie hajs?
-Eeee... Ola? Gdzie Ola?
-Najpierw hajs, a potem ta twoja dziwka.
-Nie nazywaj jej tak huju!
-Dawaj hajs, a nie pierdziel!
-Najpierw chcę zobaczyć Olę całą!
-Chyba żartujesz!
-Nie!!!
-Dajesz hajs albo nie żyjesz ty i ta Olka! - Porywacz przyłożył do głowy Barona pistolet.
Alek obrócił się i wyrwał bandycie pistolet. Następnie wyrzucił broń do krzaków. Dokładnie z tamtych wybiegł Tomson, a za nim policjant.
-Miałeś przyjść sam! - Bandyta rzucił się na Muff'a zaczęli się bić. Komisarz przywalił bandycie w łeb. Ten padł na ziemię.
-Myśleliście, że on jest tu sam? -Za drzwi wybiegło 3 mężczyzn. Zaczęła się wielka bitwa. Policjant leżał na ziemi prawie nie przytomny, ale Tomek i Alek czuli się dosyć dobrze. Toms wyciągnął z dłoni policjanta broń i razem z Baronem wszedł do środka. Szli ciemnymi korytarzami. Sprawdzali każdy pokój. W jednym z nich były zamknięte drzwi. Alek się nie wahał. Jednym kopem wyważył drzwi. Ściany były podrapane i podziurawione. Podłoga w niektórych miejscach była zerwana, a kącie leżała zawiązana dziewczyna. Alek rozpoznał w niej Olę. Szybko do niej podbiegł. Nożem rozciął sznury i przytulił Olę.
-Oluś! Już dobrze... ty moja kochana... spokojnie... jestem... - Tomson zadzwonił po karetkę. Po 10 minutach wszyscy usłyszeli syrenę. Lekarze najpierw opatrzyli policjanta, a później wbiegli do pokoju i zabrali Olę na nosza i do szpitala.
-Ola... zaraz tam będę, tam w szpitalu...



5 komentarzy:

  1. Podoba mi się xD Czekam na kolejny z niecierpliwością ^.^

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu czemu ja muszę zawsze płakać przy twoich rozdziałach ? ;** /Justa^^

    OdpowiedzUsuń
  3. zajebisty rozdzialik<3
    Andzia

    OdpowiedzUsuń
  4. ej czemu tak dlugo nic nie piszesz ? prosze wstaw cos , cokolwiek <333

    OdpowiedzUsuń