niedziela, 11 maja 2014

Rozdział 21

Alek szybko wskoczył do auta. Tomson biegł za nim jak oszalały.
-Nie wiem czy on o mnie zapomniał... ale do szpitala za tym autem nie będę biegł! BARON TY DEBILU ZATRZYMAJ SIĘ!
Muff dopiero teraz zauważył, że jego najlepszy przyjaciel za nim biegnie. Zahamował gwałtownie. Tomek nie zdążył zahamować i rozplaszczył się  na tylnej części samochodu.
-Boże... Baron to kompletny idiota..
-Szybko! Wsiadasz czy nie? - Krzyknął Baron cały zdenerwowany
-No dobra, dobra nie unoś się! Już idę... - Tomson szybko wskoczył do auta. Alek nie potrafił okiełznać emocji. Jechał z prędkością ponad 130 km/h i przy każdych światłach klnął gorzej niż szewc!
-Alek.. Spokojnie, z Olą na pewno będzie wszystko w porządku.
-Zamknij się! Będziesz mi tu teraz pierdolił o nie wiadomo czym! Nie widzisz, że ja kieruję i muszę patrzeć na drogę!
-Yhy... Bo ty jeszcze na nią patrzysz...- Powiedział Tomson do siebie i odwrócił się w stronę szyby. Nagle, zaszkliły mu się oczy. Łzy zaczęły powoli spływać po jego policzkach...
-Jak on mógł mi tak powiedzieć... Ja mu pomagam, ja go wspieram! Robię wszystko by mu było łatwiej!
A on mi mówi: Zamknij się! Jak bym był jakimś ostatnim łajdakiem... - Tomek płacze coraz bardziej... Nie chce, żeby Baron zauważył, ale niestety to się nie udało.
-Boże... A tobie co znowu?
-Nic! - Baron zatrzymał auto.
-Tomuś, no proszę! Sorki... ale wiesz jak mi teraz ciężko. Nie umiem opanować emocji.
-TO SIĘ NAUCZ!
-Proszę... nie krzycz.
-Tak? Ty myślisz tylko o sobie! To jak ja się czuję masz już głęboko w dupie! Taka jest prawda!
-No... Wiem, zachowałem się jak idiota. Przepraszam... - Tomson zobaczył, jak po policzkach przyjaciela zaczęły szybko spływać małe kropelki.
-Już dobrze... Nie płacz - Tomson przytulił Barona - Jedziemy do Oli! Teraz jej pomoc potrzebna!
-Okej... - Alek otarł łzy i odpalił samochód. Pod szpitalem byli po około 20 minutach.
-Chodź! Tomson szybko!
-Już biegnę! - Przyjaciele szybko wbiegli na drugie piętro szpitala
-Ty tu stój. Ja pójdę zapytać.
-No dobra.... ale, Ej Tomson!
-No?
-A dobra.. Dzięki - Alek delikatnie, ale szczerze, uśmiechnął się do Tomka. On odwzajemnił uśmiech i udał się do recepcji.
-Em... Dzień Dobry.
-Dzień Dobry. - Pielęgniarka się uśmiechnęła - Pomóc w czymś?
-Ee... No tak... Szukam takiej dziewczyny Oli... Eee...
-A nazwisko?
-Boże.. nie wiem. Jaki ja głupi jestem!
-Spokojnie.... A może mi Pan mógłby coś o sobie, znaczy o tej pani opowiedzieć? Jaki wypadek itd?
-E... No ona była.. ten uprowadzona. Nie dawno tu przyjechała.
-Acha! Ta Ola - dziewczyna się uśmiechnęła - Jej stan jest ciężki i aktualnie przebywa na oddziale intensywnej terapii.
-Yhym... Rozumiem.. A mogłaby mnie tam pani zaprowadzić?
-Jasne - dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i chwyciła Tomka za rękę
-Co pani robi?
-No... po prostu.. bardzo mi się podobasz.
-Ale ja mam dziewczynę!
-Ta Ola to nie zła szczęściara...
-To akurat dziewczyna mojego przyjaciela. O to on! - Wskazuje na Barona
-Aha... Dzień Dobry! To chodźmy na ten oddział. - Szli długim korytarzem. Dziewczyna podeszła do Tomka.
-To  nie umówisz się ze mną?
-Przykro mi. Ja mam wspaniałą dziewczynę, ale mój przyjaciel...
-O to tutaj! Ale nie wolno wchodzić na salę.
-Dziękujemy.
-To co z tym przyjacielem? - Zapytała dziewczyna
-Proszę do mnie zadzwonić - Tomson wyciągnął kartkę i podał dziewczynie.
-Dziękuję - Kobieta się uśmiechnęła i odeszła. Baron przywarł do szyby. Wpatrywał się w łóżko, na którym leżała jego posiniaczona księżniczka. Łzy spływały po jego policzkach szybciej niż można sobie to wyobrazić. Dziewczyna leżała w bezruchu. Lekarze chodzili wokół niej. Zmieniali kroplówkę i mierzyli ciśnienie i puls. Nagle przez szyby wydał się straszny dźwięk! Wszystkie maszyny w sali Oli zaczęły piszczeć. Lekarze podwoili tępo! Wyciągali wszystkie potrzebne przyrządy do uratowania jej życia. Baron nie wytrzymał. Wbiegł na salę.
-CO WY ROBICIE! RATUJCIE JĄ! ONA JEST CAŁYM MOIM ŻYCIEM!
-Ale proszę stąd wyjść!
-NIE WYJDĘ STĄD! KOCHAM JĄ I BĘDĘ TU TAK DŁUGO JAK BĘDĘ CHCIAŁ!
-To proszę się przesunąć!
-TO WY SIĘ PRZESUŃCIE!
-Ale my ją ratujemy!
-NO TO RATUJCIE! A NIE!
-NIECH SIĘ PAN PRZESUNIE!
-NIE! NIE ROZUMIECIE, ŻE W TAKI SPOSÓB JEJ NIE POMOŻECIE!
-Tak, bo pan nas nauczy!
-JA JĄ KOCHAM! ODSUŃCIE SIĘ! JAK MA UMRZEĆ, TO UMRĘ RAZEM Z NIĄ! ODSUŃCIE SIĘ! MUSZĘ COŚ ZROBIĆ! TERAZ ALBO NIGDY! - Baron odepchnął wszystkich lekarzy i zaczął zbliżać się do twarzy Oli. Połączył ich pocałunkiem z nadzieją, że to nie będzie ich ostatni. Nagle wszystkie maszyny ucichły i powróciły do normalnego trybu pracy. Lekarze wybiegli z sali i zaczęli krzyczeć:
-TO BYŁ CUD! ISTNY CUD!





---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

piątek, 27 września 2013

Pozdrowienie, dedyki i co chcecie :D

Z okazji 20 rozdziału wstawiam dodatkowy post. Pozdrowienie i dedyki :D 
Najpierw pozdrawiam dużo osób :P Każdą z tych osób kocham <333



1. Justynę, z którą prowadzę zajebistą stronkę. Justyna, jesteś zajebista, dzięki za to, że mogę razem z tobą prowadzić tę stronkę. Dzięki za nasze wiadomości na fejsie i opowiadanie sobie naszych snów. TE CHWILE <333 Dzięki za to, że po prostu jesteś <333



2. Juleczkę i Julusię, moje zajebiste koleżanki z przeciwnej! Dzięki za spędzone razem 6 lat! Za nasze przerwy teraz i wsześniej... za nasze boskie przezwiska! Kim i Clamca :D Dzięki :D Juleczko pamiętasz jak razem siedziałyśmy? Te nasze listy! Ahhh...



3.Andzię, zajebistą dziewczynę, także z przeciwnej. Mimo tego co działo się w 6 klasie, jesteś ZAJEBISTA! Omomom te twoje końcówki. Dzięki Matiii... za te przerwy... za lekcje, a nawet za wspólne siedzenie w ławce :D Ty to pamiętasz???



4. Martusię, kolejną zajebistą osóbkę! Dzięki za SMS <333 za czat na fejsie i inne rzczy... ale powiem tak: następnym razem bądź zdrowa xD Ogarniesz o co chodzi :ddd Dzięki za... te słuchawki na skype hahah no i po prostu.... DZIĘKI <3333



5.Wszystkich ludzi, którzy czytają bloga i tych których nie znam xD



DEDYKI!!!
 Ludzie jeśli bardzo lubicie ten blog to możecie pod postem o tym: https://www.facebook.com/AfromentalIInneCudowneZjawiska/posts/166180656908937
Możecie pisać z kim chcecie dedyka!




Jak coś chcecie, aby coś zmienić na blogu to komentujcie :D <333

Rozdział 20

W drodze do Warszawy kumple rozmawiali ze sobą:
-Alek! Jedziemy najpierw na policję! Musisz im powiedzieć co się dzieje... bo jeszcze ciebie porwą, tak jak Ole! Chcesz tego?
-No pewnie, że nie... ale wtedy zabiją mnie bo mam sam przyjść...
-Ale ja z glinami w aucie zostanę i...
-To co jedziemy na ta policję?
-Skręcaj tu! - Chłopcy zaparkowali samochód pod komisariatem. Wyszli z auta i weszli do środka.
-Dzień Dobry! W czym panom pomóc? - Zapytał policjant
-Witam! Mamy do pana sprawę... dokładnie to on ma sprawę... - Tomson powiedział i wskazał na Barona, ten lekko się uśmiechnął i podszedł do Tomka. 
-No bo... chcemy zgłosić porwanie. - Powiedział Alek
-Ooo... gruba sprawa... siadajcie...  - Komisarz wskazał 2 krzesła. Chłopcy usiedli, nagle do pokoju wbiegła jakaś pani policjantka.
-Tomoson i Baron? Nie wierze! To na prawdę wy? Mogę autograf? - Zaczęła krzyczeć
-Karolina, uspokój oni przyszli zgłosić przestępstwo. - Uspakajał policjant dziewczynę
-Nic nie szkodzi, ja i Tomek damy Pani autografy i będzie po sprawie. 
-No pewnie... - Chłopcy podpisali się Karolinie w zeszycie i zaczęli rozmowę z policjantem. Po ok. 20 minutach skończyli przesłuchanie. 
-Czyli ja teraz nie biorę hajsu i jutro z Tomkiem o 6 pod tą policją?
-Tak, tak. Na prawdę, mam wielki zaszczyt pracować dla was.
-Ojjj... miło nam. Prawda Baron? Baron! Baron! Muszę lecieć, bo Baron mnie tu jeszcze zostawi. -Tomson wybiegł z komisariatu. Zobaczył Alka siedzącego w aucie, miał taki uśmiech, że wyglądał jakby chciał uciec kumplowi sprzed nosa. Tomek szybko wskoczył do auta i odjechali w kierunku Domu Pracy Twórczej. Po 20 minutach zaparkowali i weszli do studia.  W drzwiach powitał ich Łozo.
-No kogo ja tu widzę? I jak tam Ola?
-Nie ma o czym mówić... - Powiedział Baron i zepchnął kolegę z drzwi, następnie poszedł do swojego pokoju.
-Hej! Tomek, o co jemu chodzi? - Zapytał zdziwiony Wojtek
-Phfff... Jakiś koleś porwał Olkę, no i Baron to przeżywa, teraz na policji byliśmy i jutro jedziemy po Ole. Tak w skrócie to opowiedziałem ci. - Tomek odpowiedział i poszedł na górę do siebie. Wojtek był zaskoczony. Wiedział, że Baron wszystko bardzo przeżywał. Bał się, że jak nie uda im się uratować Oli to Alek się załamie. Poszedł do jego pokoju, bez pukania wszedł i rozsiadł się na łóżku.
-Stary, a tobie to nie za wygodnie? A po za tym po co przyszedłeś?
-Jadę z wami jutro!
-No super! Tomson, gliny, ty CO JESZCZE!!!
-Baron uspokój się!
-Idź, idź i zostaw mnie sam...
-Aleee....
-Idź! - Wojtek wyszedł. Muff usiadł na łóżku i zaczął grzebać w telefonie. Poszedł spać bez kolacji tylko umył zęby i spał do 5 rano. Reszta zespołu zjadła wspólną kolację i poszła spać. Rano Tomson i Baron byli gotowi do wyjścia. Mieli już wychodzić z domu gdy Baron sobie przypomniał
-Aha... Poczekaj Tomek! Zaraz wrócę! - Muff poszedł do swojego pokoju i wyciągnął coś z szafy.
W dwójkę bez Łoza wyjechali na policję. Przed siódmą byli w środku komisariatu. Policjant już na nich czekał. Wziął tylko broń i kajdanki. Pojechali w stronę starej hurtowni słodyczy. Baron wyszedł z auta z czarną torbą udał się do wejścia. Przed drzwiami stał zamaskowany mężczyzna.
-Hajs? Gdzie hajs?
-Eeee... Ola? Gdzie Ola?
-Najpierw hajs, a potem ta twoja dziwka.
-Nie nazywaj jej tak huju!
-Dawaj hajs, a nie pierdziel!
-Najpierw chcę zobaczyć Olę całą!
-Chyba żartujesz!
-Nie!!!
-Dajesz hajs albo nie żyjesz ty i ta Olka! - Porywacz przyłożył do głowy Barona pistolet.
Alek obrócił się i wyrwał bandycie pistolet. Następnie wyrzucił broń do krzaków. Dokładnie z tamtych wybiegł Tomson, a za nim policjant.
-Miałeś przyjść sam! - Bandyta rzucił się na Muff'a zaczęli się bić. Komisarz przywalił bandycie w łeb. Ten padł na ziemię.
-Myśleliście, że on jest tu sam? -Za drzwi wybiegło 3 mężczyzn. Zaczęła się wielka bitwa. Policjant leżał na ziemi prawie nie przytomny, ale Tomek i Alek czuli się dosyć dobrze. Toms wyciągnął z dłoni policjanta broń i razem z Baronem wszedł do środka. Szli ciemnymi korytarzami. Sprawdzali każdy pokój. W jednym z nich były zamknięte drzwi. Alek się nie wahał. Jednym kopem wyważył drzwi. Ściany były podrapane i podziurawione. Podłoga w niektórych miejscach była zerwana, a kącie leżała zawiązana dziewczyna. Alek rozpoznał w niej Olę. Szybko do niej podbiegł. Nożem rozciął sznury i przytulił Olę.
-Oluś! Już dobrze... ty moja kochana... spokojnie... jestem... - Tomson zadzwonił po karetkę. Po 10 minutach wszyscy usłyszeli syrenę. Lekarze najpierw opatrzyli policjanta, a później wbiegli do pokoju i zabrali Olę na nosza i do szpitala.
-Ola... zaraz tam będę, tam w szpitalu...



piątek, 13 września 2013

Rozdział 19

Alek, Tomek i babcia Oli byli bardzo nerwowi. Jednak Baron za wszelką cenę chciałby zapłacić okup. Tomson tłumaczył mu, że to nie ma sensu.
-Człowieku! Zrozum, ona tam biedna siedzi z tymi menelami, zbokami i innymi ćpunami! A ty hajsu nie chcesz zapłacić!
-Stary! Ciebie pogięło! 100 TYSIĘCY! Wiesz ile to? Po pierwsze nie masz tyle, po drugie nie wiesz gdzie oni są i tak dalej...
-A weź jak zadzwonię to się dowiem! - Baron krzyknął na kolegę zabrał telefon babci Oli i wybiegł z mieszkania. Wybrał numer do bandyty, po 3 sygnałach telefon odebrał całkowicie obcy mu mężczyzna.
-Halo! Czego?
-Eeee... Ja jestem chłopakiem Oli i chce hajs zapłacić!
-Aaa... czyli jednak się ogarnąłeś. Jutro z samego rana o 8 pod starą fabryką słodyczy. Mam nadzieję, że wiesz gdzie to! - Mężczyzna rozłączył się. Baron nie wiedział gdzie jest jakaś fabryka. Tomson patrzył przez okno widział kumpla, który biegał i kopał w każdy kamień na swojej drodze. W końcu usiadł i schował twarz w dłoniach.
-Proszę Pani, ja tam zejdę do niego... - Powiedział Tomek i wyszedł po cichu z mieszkania. Podszedł do ławki i usiadł obok przyjaciela.
-A mówiłem Ci, że ona nie jest dla ciebie i kłopoty będziesz miał!
-Ty mi tak nie mówiłeś.
-A to musiało mi się coś popieprzyć... A ty siedź spokojnie... Gadałeś z tym kimś?
-Gdzie jest jakaś hurtownia słodyczy?
-Aaaaaaaaaaaa huj wie!
-Super... to już idę pożegnać się z Olą... - Baron zaczął ryczeć
-Ej no sorki, ale ja serio serio nie wiem...babci Oli się spytamy...
-To ty idź ja posiedzę... - Tomson wstał i poszedł do bloku po chwili otworzył okno
-No wiem gdzie to... tam gdzieś na Sobieskiego...- Tomson zamknął okno i położył się do łóżka Oli. Po jakiś 2 godzinach obudziła go babcia Oli wołając na obiad. W trójkę zjedli obiad. Baron pojechał do Warszawy, aby pobrać pieniądze ze swojego konta.
-Alek! Stój ja jadę z tobą!
-Ale po jakiego grzyba?
-Bo czegoś zapomnisz zrobić... - Toms i Muff poszli do auta i odjechali w stronę Warszawy...


Dzisiaj mamy rozdział 19... Tyle się u mnie dzieję, że mam mało czasu... jutro też wrzucę dwa albo trzy... Dzisiaj Got To Dance oglądam... Więc o 20 ZAJĘTA. Pozdrawiam dzisiaj moją kumpele z przeciwnej ANGELIKE! Stałą czytelniczkę! Serdeczne dzięki :D ;3 
A was przetrzymuje w niepewności co się dalej wydarzy... ;3
Jak myślicie?
1. Czy Baron ocali Olę?
2. Czy będzie miał tyle hajsu?


piątek, 6 września 2013

Rozdział 18

Po powrocie do Warszawy wszyscy pojechali pod dom pracy twórczej. Poszli szybko do swoich pokoi spać. Byli po prostu zmęczeni po koncercie i podroży w autobusie. Ola źle się czuła i wyszła na spacer do lasku. Noc była piękna, księżyc przedzierał się przez chmury i oświetlał okolice. Dziewczyna poszła nad strumyk usiadła nad brzegiem i wyciągnęła telefon aby sprawdzić, która godzina. Nagle na wyświetlaczu zobaczyła odbicie jakiegoś zamaskowanego mężczyzny, Ola się przestraszyła i zaczęła wrzeszczeć, jednak mężczyzna szybko zamknął dziewczynie ręką usta. Chwycił ją i powlókł do samochodu. Odpalił auto i odjechał. Ola leżała w tyle cała związana z zaklejonymi ustami.




Baron wstał dopiero o godzinie 12. Przestraszył się, że jego partnerka nie leży obok, wstał i założył pierwsze lepsze spodnie i koszulkę. Następnie zszedł do kuchni z nadzieją, że tam zastanie Ole. Niestety nie było jej ani w kuchni ani w łazience, nawet w ogródku jej nie było. Alek założył buty i wyszedł do lasku. Wiedział, że Oli spodobało się to miejsce. Baron szedł i szedł, ale nie widział nigdzie dziewczyny. Postanowił wrócić do domu i powiedzieć o tym Tomsonowi. Przy wejściu do domu Baronowi zadzwonił telefon. Był to nieznany numer. Alek mimo to odebrał.
-Halo! - Powiedział, w słuchawce usłyszał głos płaczącej kobiety.
-Ty.. <szloch> jesteś chłopakiem Oli <szloch> ja jej babcia < wielki wybuch płaczu> Olę porwali przyjedź.- Alek bardzo się przestraszył. Powiedział Tomsonowi, że musi jechać do Jonkowa. Tomson postanowił pojechać z kumplem. Nie pozwolił mu prowadzić, widział jaki jest roztrzęsiony. Szybko wsiedli do auta i udali się do Jonkowa. Jechali jak mogli najszybciej. Zostawili samochód na parkingu i szybko wbiegli do bloku, w którym mieszkała Ola. Zapukali do drzwi, jednak były otwarte i wpierdzielili do mieszkania. Baron jak zobaczył babcię Oli płaczącą przed telefonem nie mógł opanować płaczu. Tomek pociągnął go na kanapę. Sam zaczął wypytywać panią Stanisławę o co chodzi.
-No proszę... więcej szczegółów.
-Ole porwali... chcą pieniądze... - Stanisława mówiła z płaczem, każde słowo z trudem przechodziło jej przez usta.
-Okup? Ile?
-Za dużo... 100 tysięcy... - Baron szybko wstał i zaczął się drzeć
-Ja dam! Dam wszystko! Ola musi wrócić! OLA CZEKAJ NA NAS! - Tomson zaczął uspakajać kumpla.
-Stary ty tyle nie masz!- Mimo to Baron chciał zapłacić okup. Razem siedzieli w kuchni i myśleli co zrobić. Nagle zadzwonił telefon. Był to telefon pani Stanisławy, dostała MMS. Był to filmik, na którym było pokazywane jak zamaskowany mężczyzna bije pasem Ole. Baron wpadł w płacz, zaczął panikować i nie wiedział co miał ze sobą zrobić.



No to mamy 18! No sorki, że musicie tyle czekać no ale szkoła :( niestety! Jutro i pojutrze będą kolejnye potem znów piątek, sobota niedziela :D Myślę, że się nie obrazicie :D Dzięki za komentarze. Ten rozdział był snem mojej przyjaciółki Justyny L. dzięki, że pomagasz mi w prowadzeniu bloga! Jesteś niesamowita! Pozdrawiam! <3 No więc wyczekujcie!
Jak myślicie:
Kto porwał Ole?
Czy Baronowi uda się ocalić swoją miłość?

czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział 17

Po kliku minutach dziewczyny zeszły ze sceny i poszły po coś do picia. Afromental grał dalej na scenie. Po 2 godzinnym koncercie, chłopcy zbiegli ze sceny rozdawać autografy. Ola, Marta i Kasia siedziały przy jednej budce z jedzeniem. Baron powiedział chłopakom, że pójdzie poszukać dziewczyn. Wyszedł za barierki i został otoczony przez fanki.
-Dziewczyny! Spokojnie! Zaraz dam autografy! - Krzyczał Alek. Fanki tak się pchały, że go aż przewróciły. Baron otrzepał się i poszedł dalej. Nie zwracał uwagi na fanki. Postanowił, że rozda autografy jak wróci za barierki. Po kilku minutach łażenia Alek znalazł dziewczyny.
-No! Nasze damy! Co się tak rozłożyłyście? Idziemy!- Dziewczyny wstały i udały się za Baronem. Weszły za barierki i poszły w stronę autobusu. Chłopcy dalej rozdawali autografy. Po skończeniu wrócili do autobusu i wyrzucili z niego longboard'y.
-To jedziemy! - Krzyknął Dziamas i wskoczył na deskę.
-Grzesiek! Nie zapominaj, że nie umiesz jeździć. -Powiedział Łozo i zaczął się śmiać.
-A no faktycznie... - Dziamas śmiał się. Po chwili wszyscy chłopcy, oprócz Grześka stali na deskach.
-Kurde! Dlaczego nie chcecie mnie nauczyć?
-Bo się boisz! - Zawołał Torres
-Ja ci dam! - Krzyknął Dziamas i pobiegł w stronę Torresa
-Hej, chłopcy spokojnie! - Uspokoiła Ola Grześka i Tomka.
-No właśnie, a wy dziewczyny nie chcecie pojeździć? - Spytał Łozo
-Ja zasadniczo potrafię, ale nie mam przy sobie. - Powiedziała Ola i zaczęła się śmiać
-Ja w sumie też...- Powiedziała Kasia. Baron szybko pobiegł do autobusu i wyszedł trzymając w rękach 2 longboardy
-Macie! - Krzyknął Alek i położył dziewczyną deski przed nogami.
-Marta! A ty co? Wskakuj! - Zawołał Łozo do Marty
-Nooo... tak tylko nie umiem... - Powiedziała dziewczyna i cała zrobiła się czerwona.
-No to wskakuj! Nauczę cię!
-No dobra... ale uważaj na mnie... - Powiedziała Marta i powoli weszła na deskę.
-Będę ciebie cały czas trzymać. - Zaproponował Łozo i chwycił dziewczynę.
-Hej! Za rękę wystarczy!
-Będziesz bardziej bezpieczna jak będę trzymał się za pupę!
-A! - Martę zamurowało. Wojtek ciągnął dziewczynę powoli. Ola i Kasia śmigały z resztą zespołu. Po 2 godzinach zabawy musieli wracać do Warszawy. Wszyscy weszli do autobusu, zostawili deski i usiedli na swoich miejscach.
-Toms! Tomson! TOMEK! - Wołał Baron do Tomsona
-NO CO KURDE? Z dziewczyną nie można spokojnie pogadać!
-Cicho! Mam fajny plan!
-No to wbijaj do mnie! - Powiedział Tomson. Kasia przesiadła się do Oli, a Baron do Tomka.
-No to stary gadaj. - Zaproponował Tomson
-No więc... Jakbyśmy z naszymi dziewczynami...
-To znaczy z Kasią, Olą, Martą, żoną Torresa, żoną Lajana, żoną Śniadego?
-No jak one będą chciały. Ale chodziło mi dokładnie o ciebie i Wojtka no i o nasze dziewczyny.
-Do rzeczy Alek, do rzeczy...
-A no! Więc jakbyśmy po powrocie z Warszawy pojechali nad morze.
-Hej! Dobry pomysł! - Powiedział Tomson i poklepał kolegę po plecach.
-To jak? W szóstkę czy trzynastkę? - Spytał Alek
-Chyba w szóstkę... myślę... zrobimy sobie taką imprezkę dla nowożytnych.
-Y?
-A tam! To jak?
-Jedziemy wszyscy... tak chyba będzie lepiej. No wiesz, nie będzie im smutno.
-Baron, to ty jednak masz dobre serducho...
-Zawsze! Ok to siemanko, a ja spadam do Oli... to z Warszawy kierunek morze?
-No! Może Łeba?
-Aj jak tam chcesz ja spadam. - Kumple przybili żółwika i Alek odszedł do swojej dziewczyny, Kasia natomiast wróciła do Tomka.


sobota, 24 sierpnia 2013

Rozdział 16

Gdy cała szóstka wróciła pod Dom Pracy Twórczej reszta stała już z walizkami.
-O Dziamas masz walizkę! - Krzyknął Łozo
-No mam! Nie zapomniałem! Cieszysz się?
-Ja? Niby czemu? - Zapytał Wojtek, ale Dziamas wszedł już do autobusu.
-Dziewczyny wy idźcie do busa, a my skoczymy po walizki. - Powiedział Baron i razem z Tomsonem i Łozem poszedł do pokoju. Kasia, Ola i Marta weszły do autobusu i usiadły na fotelach. Po chwili wbiegli chłopcy i usiedli obok dziewczyn. Kierowca zapalił busa i pojechali w kierunku Białegostoku. 
-Patrz. Tylko Dziamas dziewczyny nie ma. - Powiedział Baron do Oli.
-A no tak. Pomóż mu szukać...
-Chyba ty. Patrz jaki Tomson i Łozo zakochani w tych dziewczynach. Ty im je załatwiłaś.
-No w sumie to tak. Musiałabym przypomnieć sobie kogo znam jeszcze ładnego...
-MNIE! - Krzyknął Tomson gdy usłyszał rozmowę Oli i Alka.
-Ale my nie gadamy o tobie!
-No wiem... No ale ja nie jestem ładny? Hmmm....
-Jesteś, jesteś - Powiedział Baron i poklepał kolegę po plecach. Tomek wrócił na swój fotel i zaczął rozmawiać z Kasią. Ola wstała.
-Hej. Gdzie idziesz? - Spytał Alek
-Do Marty. Ona tu nikogo poza Kasią, Tomkiem, Wojtkiem, tobą i mną nie zna. A teraz siedzi obrócona w stronę szyby. Muszę ogarnąć o co chodzi.
-Tylko uważaj, bo mamy szalonego kierowcę. - Ostrzegł Baron i zaczął się śmiać. Dziewczyna podeszła do koleżanki.
-Siemanko! Siadaj.- Powiedział Łozo
-No ale niby gdzie? - spytała Ola
-No szybko! Przewrócisz się. -Krzyknął Wojtek i pociągnął dziewczynę na fotel. Ona obróciła się w stronę Marty i powiedziała:
-Marta wszystko w porządku?
-O! Ola! Siemasz! U mnie jest spoko... Tylko ja tu z Łozem tematu nie mam...
-Oj tam Oj tam! Pogadajcie oooo... nie wiem o życiu - Powiedziała Ola
-Ta spoko...
-To ja już spadam. Siemanko. -Powiedziała i odwróciła się do Wojtka - Opiekuj się nią! Ja lecę. - Ola wstała i poszła na swoje miejsce. Po ok. 2 godzinkach dojechali na miejsce, w którym miał odbyć się koncert. Afromental Crew zaczął rozkładać na scenie graty zespołu. Po ok. 15 minutach na scenę wyszedł jakiś gościu i zapowiedział Afromental. Chłopcy powoli zaczęli wchodzić na scenę. Tradycyjnie rozpoczęli od piosenki The Bomb. Potem jeszcze Botycall i To The End. Po tej piosence przerwali i Łozo przemówił do mikrofonu.
-Tą piosenkę dedykujemy naszym wspaniałym dziewczynom! - Zaczęli grać piosenkę Love Song, Not. Tomson śpiewał, a Łozo zszedł ze sceny i poszedł po Kasię, Martę i Olę. Dziewczyny czuły się nieswojo. Marta wpadła na pomysł, aby zatańczyć układ Hip - Hop, który kiedyś same układały. Po koncercie Wojtek podszedł do Marty i zaczęli całować się na środku sceny. Ola z Baronem całowali się po prawym boku, a Tomek i Kasia po lewym boku.